Mam niezbite dowody, że nie ja jestem ojcem synka mojej byłej żony. Więc jak to możliwe, że muszę płacić alimenty?! – dziwi się pan Ireneusz (42 l.) z Jarosławia na Podkarpaciu, który co miesiąc płaci na 6-latka 340 zł. Zwrócił się w tej sprawie do prokuratury. Jaki będzie efekt sporu?
Małżeństwo pana Irka przetrwało zaledwie 8 lat. – Najpierw było dobrze, urodziła się nam wspaniała córeczka. Ja dużo pracowałem, często nie było mnie w domu. I żona znalazła innego... – mówi 42-latek
Gdy kobieta zaszła w drugą ciążę, w związku działu się już źle. Jednak postanowili dać sobie szansę. Prawda wyszła na jaw, gdy kobieta za plecami męża chciała ochrzcić maleństwo. Z kochankiem. – Zgłosiła się do księdza, ale ten pamiętał, że ślubu udzielał jej i mnie! – opowiada pan Ireneusz. – Za prawie 1500 zł zrobiłem badania krwi i badania DNA, które wykluczyły moje ojcostwo.
Rozwiedli się. Starsza córka została z ojcem, a synek z matką. – Ale z automatu zasądzono mi alimenty na chłopca, bo minął półroczny okres, kiedy prawo pozwala zakwestionować ojcostwo – dodaje były mąż. – Na czas tego nie zrobiłem, bo małżeństwo jeszcze trwało i o żadnych terminach nie widziałem!
Zwrócił się do prokuratury, która jako jedyna ma teraz możliwość wnieść sprawę do sądu o zaprzeczenie ojcostwa. Ale nie dostaje odpowiedzi. – Choć dostarczyłem dowody, od miesięcy nic się nie dzieje. A ja dalej muszę dalej utrzymywać cudze dziecko – żali się pan Ireneusz. – Czy to normalne?!
[ zródło:fakt.pl]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz